18.06.2014

1. What the hell?

ZAPISUJCIE SIĘ DO INFORMOWANYCH W ZAKŁADCE INFORMED
ZAPRASZAM DO OBSERWOWANIA BLOGA (NA DOLE).


Zoe's POV:

Zamknęłam za sobą drzwi, rzuciłam klucze na stolik pod ścianą, po czym oparłam się o brązowe drzwi. Głośno wypuściłam z płuc powietrze, nawet nie miałam pojęcia kiedy zaczęłam je wstrzymywać. 
Okej, to było dziwne.
Dlaczego tak się tym przejmuję? Przecież on tylko ze mną rozmawiał, postawił mi drinka i zatańczył. To nic złego, ani nadzwyczajnego. 
Opanuj się, Zoe.
Muszę zachować spokój.
Kręcąc głową z dezaprobatą, odepchnęłam się od drzwi i ruszyłam w kierunku kuchni. Nalałam do czystej szklanki wody z butelki, po czym upiłam mały łyk. Nadal czułam smak alkoholu, przez co robiło mi się już niedobrze. Wzięłam szklankę do dłoni i przeszłam do salonu, gdzie położyłam się na małej sofie. Moje nogi zwisały swobodnie z oparcia. Przymrużyłam oczy, chcąc się odprężyć. Upiłam kolejny łyk czystej wody i odstawiłam szklankę na szklany stolik. Poczułam, że już odpływam, a kompletnie nie chciało mi się iść do łóżka. Wiedziałam, że jutro jest sobota, co oznacza wolne od szkoły i pracy. Ale dodać ból głowy z bólem pleców po niewygodnej nocy na kanapie, to równa się koszmarowi. Odmówiłam snu i leniwie usiadłam. Przetarłam oczy i nagle w domu rozległo się ciche pukanie. Jęknęłam wstając i idąc do drzwi. Bez zastanowienia przekręciłam zamki i chwyciłam za klamkę.
-Witaj Zoe Ross - powiedział zachrypnięty głos.
Ponownie przetarłam oczy i widząc szatyna z imprezy zamarłam. 
Skąd on do cholery wie jak mam na nazwisko i gdzie mieszkam?!
-Co ty tutaj robisz? - zapytałam drżącym głosem.
Pomachał przed twarzą moją torebką. Cholera.
Miałam szczęście, że klucze od mieszkania miałam w kieszonce mojej kurtki. Nawet nie zorientowałam się, że nie mam ze sobą torebki. Jaka ze mnie kretynka.
-Ugh.. Dziękuję, jakim cudem ją znalazłeś? - zapytałam niepewnie.
-Opuściłaś ją gdy wychodziłaś. Postanowiłem ci ją przynieść, przysięgam nic nie ukradłem - uniósł ręce w geście obronnym uśmiechając się przy tym, co odwzajemniłam. - Masz szczęście, że pierwszy ją podniosłem. Jestem pewny, że żadna osoba by ci jej uczciwie nie odniosła. 
Oh, znalazł się pan uczciwy. 
-Tak, um, dziękuję ci - uśmiechnęłam się szeroko, zapominając o wszystkim.
Odbierając zgubę, zadrżałam gdy nasze dłonie się o siebie otarły. 
Oby tego nie zauważył.
-Mogę wejść? - oblizał wargi, co wyglądało naprawdę seksownie.
Zastanawiając się chwilę, postanowiłam być uprzejmą. Otworzyłam drzwi na oścież, odsuwając się lekko.
A co jeśli cię zabije, kretynko?!
Oh, zamknij się.
-Chcesz coś do picia? - zapytałam starając się przybrać normalny ton.
No pięknie. Idealnie zaczęłam.
-Yea, masz coś mocnego? - odpowiedział, jednocześnie pytając i usiadł wygodnie na sofie.
Wyciągnęłam z szafki butelkę wódki oraz dwa kieliszki. Nie miałam nic innego, wybacz Cook. Próbowałam wyglądać i zachowywać się normalnie, byłam prawie pewna, że dobrze mi wychodziło. 
-Dlaczego tak szybko mi uciekłaś? - zapytał wprost do mojego ucha.
Czując jego łaskotliwy oddech przy moim uchu, ponownie zadrżałam.
Cholera, dlaczego za każdym razem przy nim drżę?
-N-nie ucie-uciekłam - szepnęłam. 
-Co było tak ważnego, by iść? - szepcząc jego wargi delikatnie otarły się o płatek mojego ucha.
-J-ja.. ja się po prostu źle czułam - wyjąkałam.
Siedziałam prosto i patrzyłam przed siebie, za to twarz Jasona była odwrócona w moim kierunku, jego usta cały czas znajdowały się przy moim uchu. Bałam się na niego spojrzeć. Bałam się jego.
-Źle się przy mnie czułaś? - delikatnie skubnął zębami moje ucho.
-N-ni-e. 
-Spokojnie, nic ci nie zrobię - mruknął. - Mieszkasz sama? - zapytał odsuwając się lekko.
Wzięłam głęboki wdech i odebrałam nalany kieliszek z rąk Jasona. W tym samym momencie wypiliśmy zawartość do dna, nie zostawiając najmniejszej kropelki. Szatyn ponownie nalał do pełna i ponownie wszystko wypiliśmy. Włączyłam telewizor na przypadkowy kanał muzyczny, gdzie aktualnie leciała piosenka Eminema. 
-Nie odpowiedziałaś na pytanie - zauważył.
Faktycznie. 
-Um, tak, mieszkam sama - powiedziałam pewnie, ale od razu tego pożałowałam.
Po co ja mu mówiłam, że mieszkam sama?! Teraz może bez skrupułów mnie zabić, albo Bóg wie co jeszcze zrobi!
-Bez rodziców? - zdziwił się. -  Ile masz lat?
Nagle chciałam go stąd wyprosić. A z drugiej strony, chciałam aby został.
-Osiemnaście - przełknęłam ślinę. - A ty?
Głupio się pytasz, przecież wiesz ile ma lat.
-Dwadzieścia - uśmiechnął się. - Znowu nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Ugh, jakie pytanie? 
-Mieszkasz bez rodziców?
Jak na zawołanie poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Zacisnęłam powieki, nie chcąc ich uwalniać. Jednak dwóm łzom udało się wypłynąć.
-Ej, co jest? - usłyszałam jego troskliwy głos.
Dlaczego o to zapytał? Dlaczego? I ten troskliwy głos. Co to ma być?! To Jason Cook, gangster! 
-Przepraszam - szepnęłam, wstając i wycierając łzy, które już płynęły. - Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz.
Szybkim krokiem odeszłam od niego i wpadłam do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i się po nich osunęłam.
Po co on się wtrącał w nie swoje sprawy?! Po co w ogóle o to pytał?! Co go to do cholery obchodzi! To moja sprawa.
-Zoe wszystko w porządku? - usłyszałam głos zza drzwi. 
-Mówiłam, żebyś sobie poszedł! 
-Mogę wejść? 
No kompletnie zignorował moje słowa!
-Nie! - odpowiedziałam stanowczo. - Idź sobie!
Usłyszałam ciche westchnięcie z drugiej strony. Załkałam cicho, ale byłam pewna, że usłyszał. 
Próbowałam się opanować, zatykałam sobie buzię, aż w końcu pomogło. Wstałam z zimnej podłogi, po czym skierowałam się do umywalki. Gdy tylko odkręciłam wodę, drzwi otworzyły się a w nich stanął Jason.
Nienawidzę, gdy ktoś widzi mnie w złym stanie. Nienawidzę okazywać swojej słabości przed innymi, a szczególnie przed nieznajomymi, plus ludźmi bez serca. A on był i nieznajomym i człowiekiem bez serca, który bez skrupułów zabijał innych.
Odwróciłam od niego twarz i szybko przemyłam ją zimną wodą. Wytarłam do sucha twarz białym, puszystym ręcznikiem.
-Przepraszam, nie wiedziałem, że to wrażliwy temat.
-Co cię to w ogóle obchodzi?! Co ja cię obchodzę?! Wiem kim jesteś więc dlaczego nie zwinąłeś mojej torebki?! Po co tu przylazłeś?! - krzyczałam mu prosto w twarz - Dlaczego się mną przejmujesz? Dlaczego nie zabrałeś swojej dupy, od razu gdy cię o to poprosiłam? Każdy jak ty, dawno by sobie poszedł do innej laski aby ją pieprzyć!
Jego wyraz twarzy nie wyrażał nic. Nic. Kompletne zero.
-No odpowiedz mi teraz!
Spojrzał mi prosto w oczy po czym odwrócił się wbijając wzrok w podłogę. Wyszedł z łazienki a chwilę potem słyszałam zamykanie drzwi.
Tchórz.



NextDay:

Obudziłam się przez wesołe promienie słoneczne wpadające przez okno. Leniwie przewróciłam się na drugi bok i spoglądając na godzinę, zerwałam się z łóżka.
Cholera, naprawdę jest już czternasta?
Przecież jest sobota.
Ale miałam iść na zakupy. Lodówka świeci pustkami i przydałyby się nowe ciuchy.
Westchnęłam wybierając zestaw ubrań na dziś. Wyszłam z sypialni po czym skierowałam się do łazienki. Położyłam ciuchy na blat a następnie rozebrałam się do naga. Weszłam pod prysznic, odkręcając gorącą wodę, która po chwili po mnie spływała. Rozluźniłam się i pozwoliłam aby wszystkie moje myśli odpłynęły w niepamięć. Wszystkie łącznie z Jasonem Cookiem i z tym, że go kiedykolwiek poznałam oraz z tym, że przyszedł do mnie do domu. Wykasować ostatnią noc. 
Namydliłam swoje ciało truskawkowym żelem, a włosy tym samym szamponem. Szybko, ale dokładnie spłukałam z siebie pianę, a gdy byłam pewna, że we włosach nie mam piany, opuściłam prysznic. Doprowadziłam swoje ciało do sucha i ubrałam się. Delikatnie ułożyłam kołnierzyk koszuli, która znajdowała się pod swetrem, tak aby idealnie wystawał i był na swetrze. Nie wyglądałam najgorzej. Nałożyłam na szczoteczkę pasty i zaczęłam szczotkować zęby. Po czterech minutach miałam już wyszczotkowane i tylko wypłukałam buzię. Zrobiłam kreski eyelinerem, a rzęsy musnęłam tuszem. Nałożyłam podkład, aby zakryć wory pod oczami po wczorajszej przepłakanej nocy, na wspomnienie o rodzicach. Moje oczy były opuchnięte i podkrążone, ale tym już się nie przejmowałam. Nie będę się po prostu patrzyć na każdego. 
Poprawiłam swój sweter, po czym psiknęłam się perfumami. Rozczesałam delikatnie moje włosy, a loki idealnie się ułożyły. Zrobiłam perfekcyjny prosty przedziałek na środku i opuściłam zadowolona łazienkę. Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze przedmioty i szybko zjadłam płatki. Opuściłam moje małe, ale nowoczesne mieszkanie i zamknęłam dobrze drzwi. 
Nie mogłam powiedzieć, że narzekałam na swoje miejsce zamieszkania. Blok nie był zaniedbany, posiadał windę co było ogromnym plusem, dla ludzi mieszkających na najwyższym piętrze. Klatka zawsze była czysta, każde mieszkanie było nowoczesne. Były te największe i te najmniejsze mieszkania. Ja osobiście mogłam sobie pozwolić na najmniejsze i ledwo ogarniam rachunki, ponieważ jeszcze się uczę i do tego pracuję. Schody były pokryte beżowymi i czarnymi płytkami, a ściany z jasnego kamienia. Wyglądało to bardzo ładnie. Inne klatki są zaniedbane, farba na ścianach pozdzierana, wygląda to po prostu okropnie. 
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk windy, więc szybko z niej wyszłam. Gdy otwierałam drzwi i chciałam przejść zauważyłam starszą panią, która męczyła się ze swoimi zakupami. Chamstwo, dlaczego nikt jej nie pomoże do cholery?!
-Mogę pani pomóc? - zapytałam z uśmiechem wskazując na torby.
-Oh, ale to nie będzie dla ciebie kłopot?
-Jaki kłopot? Pani żartuje, proszę dać mi te torby - uśmiechnęłam się szeroko. 
Staruszka wręczyła mi dwie ciężkie torby. Jakim cudem ona je tutaj dodźwigała?! 
Ponownie weszłam do windy, a pani wcisnęła guzik. Długo nie jechałyśmy, na szczęście mieszkała na drugim piętrze. 
Po chwili weszłyśmy do jej średniej wielkości mieszkania, a w progu przywitał nas mężczyzna w średnim wieku. 
-Na litość boską mamo! Dlaczego po mnie nie zadzwoniłaś? Przecież bym przyjechał i ci pomógł z zakupami!
Troskliwy synek, albo udaje tylko przede mną.
Szybko się pożegnałam, a staruszka wraz ze swoim synem podziękowali mi za pomoc. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Mimo, że była to mała pomoc w noszeniu zakupów, czułam się inaczej. Może to dlatego, że uwielbiam pomagać. 




Jason's POV:

-Cook zgadnij kogo właśnie mam na oku! - krzyknął Elliot do telefonu.
Ten mały sukinsyn budzi mnie o szesnastej tylko dlatego, że ma kogoś na oku? Naprawdę Watson?
Tak, śpię o szesnastej. Wróciłem do domu o czwartej nad ranem, więc wybaczcie.
-Co mnie to obchodzi? 
-Oh, powinno bo wczoraj jej nie zaliczyłeś, chociaż poszedłeś do jej mieszkania - zaśmiał się.
Zoe.
Ta mała suka powiedziała o kilka słów za dużo, pożałuje tego.
-Miej ją na oku i nie pozwól jej odejść. Będę za pół godziny. Prześlij mi adres sms'em. Jeszcze do ciebie zadzwonię.
Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się. Zerwałem się z łóżka i pognałem do łazienki. Wziąłem szybki, siedmiominutowy prysznic po czym wytarłem ciało do sucha. Ubrałem się i ułożyłem włosy. Zajęło mi to tylko piętnaście minut, czyli połowę czasu. 
Chwyciłem portfel i telefon z którego odczytałem sms'a z adresem. Nagle poczułem wibracje w kieszeni gdy schodziłem na dół. 


Od Elliot: Nie dzwoń, właśnie z nią rozmawiam. Musiałem ją jakoś zająć. 


Do Elliot: Napiszę ci kiedy będę pod galerią. Wyprowadź ją, że niby chcesz ją odwieźć, a tak naprawdę wpakujesz do mojego samochodu. Ona ma myśleć, że to jest TWÓJ samochód i nikogo w nim nie ma. Jasne?

Od Elliot: Jak słońce.

    Po dwudziestu minutach byłem na miejscu. Napisałem Elliotowi wiadomość. Gdy zauważyłem mojego przyjaciela z dziewczyną, szybko się położyłem, aby nie było mnie widać. Usiadłem na podłogę w moim Lamborghini. Nagle usłyszałem otwieranie bagażnika.
Co do cholery?
Ah, zakupy Zoe.
Długo nie musiałem czekać, aż drzwi się podniosą, a brunetka zostanie wepchnięta. Szybko się podniosłem i jednym przyciskiem zablokowałem drzwi w całym samochodzie.
-Witaj Zoe - łobuzerski uśmiech wypłynął na moją twarz.
-Co do cholery?! - pisnęła.
Zaśmiałem się po czym odpaliłem samochód. Pomachałem Elliotowi cały czas się uśmiechając.
-Co jest grane?! 
-Nie widzisz? Jedziemy - odparłem.
-No ślepa nie jestem. O co tu chodzi? Zatrzymaj się! - krzyknęła, ale widząc że nie mam zamiaru odpowiedzieć kontynuowała. - Przynajmniej odwieź mnie do domu - westchnęła. 
-Jeszcze nie teraz.
-Co ma znaczyć jeszcze nie teraz? Ja chcę teraz! Natychmiast!
-Przestaniesz się kurwa wydzierać?
W samochodzie rozbrzmiał się kawałek Davida Guetty & Showtek - Bad ft. Vassy a ja od razu podgłosiłem. Zacząłem wystukiwać rytm na kierownicy, a gdy usłyszałem że gra ciszej, spojrzałem na Zoe.
Ta suka myśli, że może robić co jej się tylko spodoba. 
Dziewczyna również na mnie spojrzała.
-No co? Boli mnie głowa, a od tego ona mi tylko puchnie - wzruszyła ramionami.
-Mogłaś powiedzieć - mruknąłem.
Ponownie wzruszyła ramionami, a ja wcisnąłem pedał gazu gdy zaświeciło się zielone światło.
-Gdzie jedziemy? - zapytała.
Ona zaczyna mnie tak cholernie denerwować.




Zoe's POV:

Siedziałam wbita w złote siedzenie gdy jechaliśmy jakimś lasem, a ja zaczynałam coraz bardziej się bać. Gdzie on mnie do cholery wywiózł? Czy teraz mnie zabije? Zgwałci? Cokolwiek?
Nagle zatrzymaliśmy się pod malutkim domkiem. Jason wysiadł pierwszy, a ja bałam się cokolwiek zrobić. Nie mogłam się ruszyć. Ciało odmówiło mi całkowicie posłuszeństwa. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, które się podniosły.
-Wysiadasz czy czekasz na zaproszenie? - zaśmiał się.
-Jakbyś miał normalny samochód, dawno bym wysiadła!
Dobra wymówka, Zoe.
Ale naprawdę nie wiedziałam jak otwiera się to cudeńko.
Tak, cudeńko. To auto jest przepiękne! Mimo, że Jasonowi powiedziałam zupełnie co innego.
-Shh, on to wszystko słyszy! Nie chcesz chyba aby się obraził? - mówił całkiem poważnie a ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
Dopiero teraz dostrzegłam jak był ubrany. Miał na sobie jeansową kurtkę z czarnymi połyskliwymi rękawami, pod którą znajdował się biały T-shirt, który lekko opinał jego mięśnie, a do tego zwykłe jeansy, które miał nisko opuszczone i biało czerwono czarno air maxy. Jego grzywka uniesiona była ku górze, a jedyny dodatek do stroju stanowił złoty zegarek. Mimowolnie odwróciłam głowę w stronę szatyna, spotykając się z jego przeszywającym spojrzeniem. Nie mogłam powiedzieć, że wyglądał źle. Był przystojny, bardzo. A wyglądał.. seksownie.
O mój boże.. o czym ja myślę?
-Ziemia do Zoe! - usłyszałam klaśnięcie przed twarzą.
-C-co? - zamrugałam.
-Chodź - mruknął łapiąc mój nadgarstek.
Jason pociągnął mnie w stronę domku, a pod drzwiami wsadził jedną dłoń do kieszonki, a drugą nadal trzymał mój nadgarstek. W końcu wygrzebał rzecz, której potrzebował - klucze. Wybrał właściwy i przekręcił go w zamku. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, a ja zostałam wepchnięta do środka.
-Mogłam sama wejść, nie musiałeś mnie popychać! - warknęłam.
Spotkałam się z wściekłym wzrokiem Jasona, na co od razu się skarciłam za tamte słowa. 
-Po co tutaj przyjechaliśmy? - zapytałam niepewnie.
-Chce ci coś pokazać.
-Ale dlaczego mi?
Cisza.
Szatyn zamknął na klucz drzwi i zaczął zwijać dywan. Gdy go całkowicie zwinął, naszym oczom ukazały się małe drzwiczki. Kluczami, które trzymał w dłoni, otworzył drzwiczki. Potem wpisał jakiś kod i podniósł metalowe drzwiczki. Ponownie otworzył kolejne drewniane. 
-Schodź - oznajmił wskazując na schody. 
Zaczęłam cała się trząść. Co jeśli mnie tam zamknie?! Zostawi bez niczego? Aż umrę z głodu?
-No schodź - warknął.
-T.. ty p-pierwszy - wyjąkałam.
Szatyn nadal stał przed schodkami i wyciągnął w moim kierunku dłoń. Mimo tego, że właśnie jego się bałam, chwyciłam dłoń. Jason zaczął schodzić, a ja tuż za nim. Nadal cała się trzęsłam, on to chyba zauważył, bo ścisnął moją dłoń.
Stojąc już na podłodze, Jason zapalił światło. 
Zamarłam.
Zaczęło kręcić mi się w głowie, wszystko było rozmazane. Co chwile było czarno, jakby ktoś zapalał i od razu gasił światło. 
Czułam, że upadam, a ostatnie co usłyszałam to moje imię. 
Ciemność.




***

Obudziłam się słysząc czyiś wściekły głos.
-Skąd do cholery miałem wiedzieć, że tak zareaguje?! Co?! Zwariowałeś?! Nie mogę jej zabrać do lekarza! Po prostu poczekam, aż się obudzi! Dobra, nie ważne, zapomnij.
Usiadłam na łóżku, które wydało kilka skrzypnięć, co przywołało uwagę szatyna, bo odwrócił się w moją stroną i zaczął iść.
-Zoe, wszystko w porządku? - zapytał siadając na skraju łóżka. - Dobrze się czujesz?
-T-tak. W p-porządku. 
Westchnął. - Przepraszam, nie wiedziałem, że tak zareagujesz.
-A jak miałam do cholery zareagować?!
Wyobraźcie to sobie. Wchodzicie do małej piwnicy, a tam kilkaset różnych broni, bomby, ostre noże, w jednej gablocie narkotyki, alkohol, kominiarki.
-Po co mi to pokazałeś? - szepnęłam.
-Chciałem, abyś wiedziała dokładnie co robię. Chciałem, abyś zobaczyła całe moje życie. I to zrobiłaś.
-Dlaczego ja?
-Bo.. bo mówiłaś, że wiesz wszystko.. a ja.. ja.. nie wiem, okej? Po prostu chciałem ci pokazać.
-Nie bałeś się, że mogę to wszystkim rozpowiedzieć? Podać adres gdzie to wszystko trzymasz?
-Nie zrobiłabyś tego.
-Nie znasz mnie.
-Mylisz się. Wzorowa uczennica, popularna, najlepsza cheerleaderka w szkole - mówiąc to oblizał usta po czym na jego twarzy wypłynął szeroki uśmiech. - Pracujesz jako kelnerka, masz trzy najlepsze przyjaciółki i uwielbiasz pomagać. Masz wspaniały charakter, każdy ciebie szanuje. Wiem o tobie wszystko, a wystarczyło pare kliknięć w moim komputerze i wiem wszystko. 
Otworzyłam usta, by zaprzeczyć, ale wszystko co powiedział było zgodne z prawdą. 
Aż nagle mnie olśniło. Było to co prawda przykre, ale musiałam to powiedzieć.
-A moja rodzina?
-Tego nie było. 
-Bo nikt o tym nie wie, oprócz moich przyjaciół.
Jason przełknął głośno ślinę. Denerwował się?
-Opowiedz mi - szepnął.
-Niby dlaczego mam ci o tym mówić? Nie jesteś nikim ważnym.
-Ale chcę wiedzieć. Okej, wiem że się mnie boisz..
-Nie boję się ciebie - przerwałam.
Wywrócił oczami.
-Taaak?
-No może czasem.
-Nie musisz się mnie bać. Nie skrzywdzę cię.
-Nie mam pewności.
-Nigdy nie kłamię. 
-Nie znam cię.
Krótka i szybka wymiana zdań, jest zdecydowanie na poziomie przedszkola. 
-Ty też mnie znasz. Wiesz kim jestem i wiesz co robię. Pokazałem ci miejsce gdzie wszystko trzymamy..
-Nadal nie rozumiem po co - ponownie mu przerwałam.
-Mogłabyś się zamknąć i nie przerywać? - warknął. - Wiesz kim jestem i co mogę zrobić, ale ciebie to nie dotyczy, rozumiesz? Nic. Ci. Nie. Zrobię.
-Powiedzmy, że ci wierzę.
-Opowiedz mi, proszę.
Nie. Zdecydowanie mu o tym nigdy nie opowiem. A dlaczego nigdy? Bo nigdy więcej się nie spotkamy. 
Dlaczego miałabym mu powiedzieć? Trójka najważniejszych dla mnie ludzi o tym wie - ci do których mam zaufanie. Do Jasona Cooka nigdy go nie nabiorę. Nigdy, przenigdy.
-To co zrobiłeś nie było fair, nawet mnie o nic nie zapytałeś i po prostu wygrzebałeś w tym swoim pieprzonym komputerku. Dziwnie się z tym czuję, wiesz? 
-Zoe, ale ja..
-Co ty? - przerwałam.
-Jak będziesz cały czas mi przerywać na pewno ci zdążę powiedzieć - westchnął, a ja doskonale wiedziałam, że ma rację. - Ja po prostu.. Dobra, jakoś poczułem, że nie jesteś jak wszystkie laski. Chciałem cię po prostu sprawdzić 
-I naprawdę uważasz, że lepiej mnie sprawdzisz tymi swoimi gangsterskimi sposobami, niż poznaniem mnie poprzez spędzanie czasu? Rozmowę? Cokolwiek? No ale komputer, no błagam!
-Gangsterskimi - powtórzył z niedowierzaniem, oblizując usta. - A chciałabyś spędzać ze mną czas?
Nie.
-Może.
-No właśnie - westchnął. - Chcę cię poznać - powiedział patrząc mi w oczy.
Ale ja ciebie nie.
-W porządku - odparłam.
Mimo, że bardzo nie chciałam, Jason nie wydawał się być taki, jak mówili. Nie był cały czas szorstki, agresywny i wulgarny. Był.. normalny. Na razie. Może kilka razy warknął do mnie, ale wiedziałam, że potrafię naprawdę zirytować. Już taka jestem, szkoda.
-W porządku? Czy ty się właśnie zgodziłaś?
-A na co to wygląda? - wywróciłam oczami. - Czemu nie?
-No bo sama mówiłaś.. jestem, no sama wiesz. I naprawdę się zgodziłaś?
-A masz w planach zabicie mnie? 
-Nie.
-No to o czym mówimy? Możemy się poznać, zakolegować. Cokolwiek.
-Zazwyczaj nie dokonuje tak pochopnych decyzji, a dziś pokazałem ci gdzie trzymamy wszystko co najważniejsze. Kiedyś to miejsce zostało odkryte..
-Co? I co się stało? 
-Błagam, nie przerywaj - zaśmiał się. - Nasi wrogowie spalili chatę, która tu kiedyś stała. Była sto razy mniejsza, niż ta teraz. Chcieli się dostać do piwnicy, ale nie mogli. Kopali aż natknęli się na metal. Najlepszy metal. Niczym by go nigdy nie zniszczyli. Jak najlepiej potrafiliśmy zabezpieczyliśmy to miejsce. Mogą palić każdą chatkę, którą wybudujemy, ale nigdy nie dostaną to czego chcą. 
-Skąd byłeś pewien, że nikomu nie wygadam?
-Nadal jestem pewien. Nie wiem, po prostu byłem pewny, że mogę ci to pokazać. I nie miałem gdzie ciebie zabrać, pomyślałem, że skoro wiesz o wszystkim to ci pokażę.
Jest dziwny. Zdecydowanie dziwny i pokręcony.
I to ma być kryminalista? 







____________________
No to mamy pierwszy rozdział! Mam nadzieję że Wam się podoba :)
Skończyłam go już w weekend, ale nie chciałam tak szybko dodawać xD
Czo ten Jason taki miły:o W prologu chciał ją przelecieć, buuuu ;<
Hyhyhy dziękuję za 24 komentarze pod prologiem  i 1517 wyświetleń! ♥

Przepraszam za to, że mieszają mi się imiona, przyzwyczaiłam się, że we wcześniejszym opowiadaniu Justin to był Justin, i tak jakoś machnęłam. To się więcej nie powtórzy! :)


MAMY ZWIASTUN!
ZACHĘCAM DO OBEJRZENIA! I DZIĘKUJĘ NATALCE, ZA WYKONANIE GO, JEST WSPANIAŁY! ♥ https://www.youtube.com/watch?v=EyZvr-sazAs


I mam prośbę.

Jeśli podoba Wam się fabuła i ogólnie jak piszę, to polecajcie tego bloga. Chciałabym od początku mieć jak najwięcej czytelników. Będę Wam bardzo wdzięczna! :)

Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie tyle samo komentarzy co pod prologiem, a może nawet trochę więcej xD

Do zobaczenia kochani:*

21 komentarzy:

  1. Zmienny ten Jason xD dla mnie to soe za szybko rozwija w prologu chce ja przelecic a tu taki mily i pokazuje jej swoja bron lol
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co sobie myślisz, ale zobaczysz po co to było xD

      Usuń
  2. Ale super taki miły Jason*.* oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny :) aww ..
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham. Czekam ma nn :) a i imiona Ci się trochę mylą może zmień na Justin albo Drew z Jason.

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział mi się podoba :) akcja szybko się toczy i jest zmienna to lubie :D
    no co za zmiana i Jason'ie jaki miły xD no ale jej ufa :o się nie dziwię że Zoe zemdlała xD ciekawe jak ich poznawanie się, się potocz?;D
    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*
    @xRiskItAllx

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny *-* czekam na nn <3 moglabys mnie informować o rozdziałach? @jilyinfire i zajrzeć tu i ocenić - darknessoulff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :) Czekam już na kolejny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawde super opowiadanie!! Bede czytac:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg cudoo! Kiedy nn?:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za miłe słowa i za skorzystanie z szablonu mojego autorstwa.
    Jeśli chodzi o tekst, to niestety jest to spowodowane tym, że masz go dużo. Jedyne co mogę zrobić to podnieść nagłówek. Musisz mi napisać maila z twoim mailem i hasłem do bloga i dziś to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo świetny! I cieszę się że taki długi <3 Czekam na next ;)
    @olazawszespoko

    OdpowiedzUsuń