28.07.2014

6. He is worried.

Jason's POV:

Patrzyłem całkiem rozbawiony na Zoe z jakimś chłopakiem, którzy stali pod blokiem. Ta mała suka nic mi nie wspominała, że ma chłopaka. Mówiła, że jest wolna, a teraz co?
Może to jakiś znajomy ze szkoły? Nie wiesz jak to jest w szkołach? Randki i te sprawy. I tak jesteś od niego lepszy.
Kocham swoją podświadomość! Jak tu jej nie kochać?
Zaśmiałem się cicho, gdy ten koleś pocałował jej policzek na pożegnanie.
Zabierz z niej te łapska, chuju.
Gdy Elliot wysłał mi zdjęcie sms'em jak on ją podnosi i okręca w okół osi, akurat stałem w tym samym miejscu czekając na Ricka. Załatwiał interesy w bloku Zoe, z jakąś laską. Nie oddała kasy i jeszcze chciała dzwonić na policję. Głupia suka. Z nami tak nie będzie, bierzesz towar, to zwróć kasę. Myślała kretynka, że może nas oszukać. Niestety, nie uda jej się. Odda co do grosza.
Nagle Rick wypadł zdenerwowany z bloku i wystartował do samochodu. 
Coś poszło nie tak.
-Kurwa! - wrzasnął zamykając za sobą drzwi.
-Co?
-Sorry stary, nie chciałem!
-Co zrobiłeś? - syknąłem.
-Zoe tam była. Wszystko widziała. Zadzwoniła chyba po gliny. - wskazał na radiowóz, który właśnie podjechał. - Uderzyłem ją w głowę patelnią. Nie wiedziałem, że to ona!
-Mocno? - zapytałem zdenerwowany.
Cisza.
Jak jej coś się stanie.. Nie wiem co zrobię. Znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. 
-Jak mogłeś do tego dopuścić? Jak mogłeś dopuścić, żeby ktokolwiek to widział?! Jesteś zastępcą! Elliot jest bardziej uważny od ciebie!
-Myślisz, że tego kurwa nie wiem?!
-Jak to będzie coś poważnego, nie żyjesz. - mruknąłem wysiadając z auta, gdy karetka podjechała pod blok.
Wbiegłem szybko do budynku, cały zdenerwowany. Nie znałem jej dobrze, ale strasznie się nią przejmowałem. Nie chciałem, by cokolwiek jej się stało. Znowu byłoby przeze mnie.. tak sądzę. To moja wina? Nie wiem.
Gdy już znalazłem się w mieszkaniu o mało nie zemdlałem. Leżała nieprzytomna, w kałuży krwi. 
-Przepraszam, co z nią? - zapytałem jednego z ratowników.
-A kim pan jest? - zapytał nawet na mnie nie patrząc.
-Ch-chłopakiem. - wydukałem.
-Mocne uderzenie w głowę, podejrzewamy wstrząśnienie mózgu. Zabieramy ją do szpitala. 
Złapałem się za tył głowy, klnąc pod nosem na Ricka. Czy.. czy ja się martwiłem o Zoe? Chyba.. zdecydowanie. Polubiłem tą dziewczynę. Ona jest taka niewinna, bezbronna, słodka, piękna.. Udaje odważną, a tak naprawdę wszystko skrywa w sobie. Rozgryzłem ją w tak krótkim czasie. Ona się przejmowała całą tą sprawą z The Blood, choć udawała, że tak nie jest. Nie była przyzwyczajona.. A teraz jeszcze to. 
Podszedłem czym prędzej do rozstrzęsionej blondynki, która wisiała nam kasę. Rozpoznała mnie.
-N-nie krz-krzywdź mnie. - wyszlochała.
-Masz nic nie mówić, rozumiesz? - szepnąłem trzymając ją za ramiona. Pokiwała nerwowo głową. - Znam ją.
-J-ja t-też. - wybuchła większym płaczem. - O-ona wezwała po-policję.
Zoe jest taka głupiutka...
-Przepraszam, obrażona została uderzona patelnią? - zapytał jeden z gliniarzy.
-T-tak. 
Kurwa. Odciski.
-Tą? - zapytał trzymając patelnię w rękawiczkach.
Spojrzałem błagająco na blondynkę.
-N-nie. Tamtą za-zabrał ze.. ze sobą.
Dobra dziewczynka.
-W takim razie co ta robiła na podłodze? - uniósł brew, patrząc podejrzliwie.
-J-ja p-próbowałam się bronić.. rzucałam wszystkim..
Policjant rozejrzał się, a ja zrobiłem to samo. Wiele rzeczy leżało właśnie na podłodze porozrzucane, więc jej wersja była dość wiarygodna. Gratulacje blondi, wymyśliłaś coś tak dobrego, w tak krótkim czasie!
-Jeśli nie została pani poszkodowana, prosimy z nami na komendę, w celu złożenia pełnych zeznań. 
-Nic mi nie z-zrobił.
Uśmiechnąłem się do dziewczyny a ta ruszyła za tym szczurem. Widząc jak wynoszą Zoe, odstawiłem na bok interesy i ruszyłem za nimi. Strasznie się denerwowałem, co z nią będzie. Żeby ona jeszcze była przytomna.. Cały się pociłem. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć, nigdy jeszcze nie byłem w takiej sytuacji. Zazwyczaj byliśmy uważni, dokładnie sprawdzaliśmy teren. Ale Rick musiał wszystko spierdolić. Gdyby to była jakaś zwykła laska lub facet, nawet byśmy się tym nie przejęli. Ale to była Zoe.. To jakiś pieprzony zbieg okoliczności? Czy to wszystko specjalnie, abym miał poczucie winy? To gratulacje, udało ci się Boże. Mam poczucie winy i to cholerne. Wcześniej też miałem. Więc dlaczego znowu ona? Dlaczego się w ogóle tym zainteresowała?
Nie.. Każdy normalny zainteresowałby się krzykiem z klatki.
To wszystko wina Ricka.
Mógł się dobrze przyjrzeć, zamiast rzucać się z patelnią. A gdybym to był ja? Mi też by przyrąbał w łeb? Fantastycznie! Powinien się bardziej rozglądać i być bardziej uważnym. I on jest pieprzonym zastępcą? 
Gdy już chciałem wsiadać do ambulansu z Zoe, to mnie przytrzymali. Co. Do. Cholery?
-Kim pan jest?
-Chłopakiem! - wrzasnąłem wściekle.
Szybko wsiadłem do karetki, siadając w wyznaczone dla mnie miejsce. Ratownicy stale się przy niej kręcili, podając jakieś leki. Nie wiedziałem co jej podają, nie miałem pewności, że dobrze się nią zajmą. Ona potrzebuje najlepszej opieki. Nie jest dla mnie nikim ważnym, więc dlaczego się tak przejmuję? Polubiłem ją? Chyba tak. Nie zasłużyła sobie na to, a Rick pożałuje. Pierdole to, że jest pieprzonym zastępcą. Peter się wścieknie jak o tym usłyszy, a zwłaszcza dlatego, że polubił Zoe. No ale jak można jej nie lubić? Jest taka urocza. 
Chyba nie umiem opisać wszystkich emocji, które we mnie drzemią. To jest dla mnie takie.. nowe. Denerwowałem się, to na pewno. Martwiłem. Co gorsza, byłem przerażony. Pierwszy raz doświadczyłem tego uczucia, i wiecie co? Nie jest zbyt miłe. Jest straszne. Doprowadza mnie do szaleństwa, a niewiedza co się dzieje z Zoe jest jeszcze gorsza. To jest takie.. Wszystko co działo się właśnie w mojej głowie, zżerało mnie od środka. To nie było normalne. Zoe nie zasłużyła sobie na ten ból.
Nim się zorientowałem, ratownicy wnieśli Zoe na noszach do szpitala, a mi kazali wysiąść z ambulansu. Szybko wyskoczyłem, o mało nie potykając się o własne nogi. Czułem, jakbym w ogóle ich nie miał. 
Nie wiedziałem nawet jak mam się zachować. Co mam powiedzieć, o co zapytać?
O nią, debilu.
Nigdy dotąd nie byłem w szpitalu, no sorry!
Dobra, spokojnie. Opanuj się, to nic takiego. 
Opamiętałem się w końcu i ruszyłem we wskazanym kierunku przez ratowników, którzy właśnie stamtąd wychodzili. Gdy już w końcu dobiegłem do sali, gdzie przyjęli Zoe, oczy o mało nie wyszły mi w orbit. Zdążyli ją przypiąć do tych wszystkich maszyn, właśnie coś jej wstrzykiwali. Na głowie miała już zawiązany opatrunek. Nie panowałem nad sobą i po prostu wszedłem do pomieszczenia. 
-Proszę stąd wyjść! Tu nie wolno wchodzić! - pouczyła mnie pielęgniarka.
-Ale jestem jej chłopakiem. - wyszeptałem.
Dobra, co z tego, że każdemu podaję się za jej chłopaka? Inaczej bym się niczego nie dowiedział.
-Proszę.. - zaczęła, ale ktoś jej przerwał.
-Nie ma takiej potrzeby. - to lekarz przerwał pielęgniarce. - Podejrzewamy wstrząśnienie mózgu. Teraz czekamy aż panna Ross się wybudzi i zostaje przewieziona do sali gdzie wykonamy jej RTG głowy. Następnie przeprowadzimy ją przez tomografię komputerową lub rezonans magnetyczny, by sprawdzić, czy nie doszło do uszkodzenia mózgu.
-Dlaczego ona jest jeszcze nieprzytomna? - zapytałem.
-Lada chwila powinna się obudzić i wieziemy ją wtedy od razu na RTG. - młody mężczyzna posłał mi uśmiech i wyszedł z sali. Jedna pielęgniarka została. Dość ładna, jakby ktoś pytał.
Nie wiedziałem co mam teraz ze sobą zrobić. Stać? Patrzeć i czekać aż się obudzi?
-Może pan przy niej usiąść. - powiedziała z uśmiechem pielęgniarka, jakby czytała mi w myślach.
W chwili gdy miałem siadać na stołek, zobaczyłem za drzwiami Ricka i Petera. No to się zaczyna.
Opuściłem salę i odeszliśmy kawałek dalej.
-Co z nią? - zapytał nerwowo Rick.
-Prawdopodobnie wstrząśnienie mózgu. Jak się wybudzi wiozą ją na jakieś badania. - skrzywiłem się, na myśl, jak po wybudzeniu wszystko będzie ją bardzo boleć.
-Jak to się stało? - zapytał Peter.
-Och, Rick się nie pochwalił jakim to jest debilem? - spojrzałem znacząco z kpiącym uśmiechem na Ricka. - Otóż się nie upewnił, czy nikogo nie ma i zostawił drzwi do mieszkania tej suki otwarte. Zamiast ją uciszyć pozwolił jej wydzierać mordę, aż Zoe to usłyszała i się tym zainteresowała. Resztę już znasz. - powiedziałem patrząc na Ricka złowrogo.
-Czy ja kurwa śnię? - zaśmiał się Peter. - Wracamy do domu. Jason, zostajesz z nią. Jakby coś się działo to dzwoń. A z tobą się już rozprawię, kretynie. - ostatnie zdanie wypowiedział do Ricka.
Odeszli ode mnie a ja czym prędzej wróciłem do sali. Usiadłem na stołku i od razu złapałem jeszcze ciepłą dłoń Zoe. Ona była taka piękna.. Rick jeszcze dostanie po mordzie, za to co jej zrobił. W sumie tym razem mam czyste sumienie. Nie oberwała, ze względu na to, że mnie zna. Nic z tych rzeczy. Czysty przypadek. Jak mówiłem, znalazła się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Cieszę się, że nie byłem w to zamieszany. A co jeśli to ja bym poszedł do tej laski? Och, ja nie byłbym na tyle głupi, żeby zostawiać otwarte drzwi i pozwolić jej krzyczeć!
Poczułem jak jej palec u dłoni, którą trzymałem, się poruszył. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy jej powieki starały się otworzyć.
-Dalej Zoe. - szepnąłem.
Ścisnąłem lekko jej dłoń, tak jakby dając jej w tym wsparcie, które oczywiście we mnie ma.
Jej powieki całkowicie się otworzyły, a oczy wytrzeszczyły rozglądając się powoli dookoła.
-Jason? - szepnęła cicho, ledwo słyszalnie.
-Shh, jestem tutaj. - uśmiechnąłem się pocierając opuszkami palców jej dłoń.
Chciała się poruszyć, lecz od razu syknęła.
-Co jest? - zapytałem zaniepokojony.
-Głowa. - szepnęła równie cicho co wcześniej. - Boli.. bardzo.
Widziałem, że dużo bólu sprawiało jej samo mówienie. Jej wyraz twarzy.. tak jakby nieobecny. 
-Lekarz już idzie. - powiedziała pielęgniarka uśmiechając się szeroko i obserwując stan Zoe na monitorze obok. 
-Witam, jestem pani lekarzem prowadzącym, nazywam się Paul Stradlin, jak się pani czuje?
-Dobrze. - odpowiedziała cichutko.
-A wie pani jak się nazywa?
-Zoe Ross.
-Gdzie pani mieszka, ile ma lat, szkoła lub praca?
-Wszystko pamiętam. - zapewniła.
Całe szczęście.
Ale lekarz nalegał na odpowiedź. Zaczął ją wypytać o wszystko, a ona odpowiadała z lekkim opóźnieniem, cicho i z jękiem przez ból. Wszystko co mówiła, było prawdą, więc to dobrze. Gdybym mógł, wziąłbym na siebie cały jej ból. Nie zasłużyła, wiecie?
-Dobrze, teraz zabieramy panią na RTG głowy, tomografię i rezonans magnetyczny, by sprawdzić, czy nie doszło do uszkodzenia mózgu. - powiedział jej to samo co wcześniej mi.
-Ale dlaczego? Czuję się dobrze. - jak na potwierdzenie swoich słów, próbowała wstać, co oczywiście jej nie wyszło i prawie spadła z łóżka. Chciałem jej pomóc, lecz lekarz był szybszy. 
-Proszę się nie ruszać i nie przemęczać. - powiedział surowo. - Zabieramy ją na RTG. - tym razem zwrócił się do pielęgniarki i wyszedł z kobietą na ogonie.
-Jason.. - szepnęła cicho łapiąc moją dłoń leżącą na łóżku obok niej.
-Tak? - uścisnąłem delikatnie jej malutką dłoń.
-Wiem k-kto.. 
-Shh.. Ja też wiem.. - mruknąłem patrząc na nią.
-On.. To b-był.. t-ten.. - zacisnęła mocno powieki. - Rick. 
-Nie wiedział, że to ty. Przepraszam cię, naprawdę mi przykro. - spuściłem wzrok na moje buty. Chyba nie dałem rady patrzeć jej teraz w oczy.
-Nie powiem policji. - wyszeptała.
Ta dziewczyna to anioł.
-Dziękuję. - spojrzałem jej w oczy uśmiechając się.
-Gotowa? - do sali wpadła pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim.
-Pomogę. - powiedziałem, gdy pielęgniarka chciała posadzić Zoe na wózku.
Kobieta posłała mi uśmiech, który odwzajemniłem. Złapałem Zoe w pasie i pod kolanami i z łatwością ją podniosłem. Była taka lekka, szczupła, piękna. Boże, Rick naprawdę pożałuje. Posadziłem ją delikatnie na wózku, a pielęgniarka podziękowała mi kolejnym uśmiechem. Od razu za nimi ruszyłem, nadal zdenerwowany. Kazali mi zaczekać przed salą, więc usiadłem na krześle obok drzwi. Bałem się, że mogło dojść do uszkodzenia mózgu. Wiem, nie znam jej kompletnie, ale naprawdę się martwię. Możecie uważać mnie za cipę, ale polubiłem ją. I tu już chyba nie chodzi o to, żebym się z nią przespał. Chociaż nadal chciałem, ale są ważniejsze rzeczy niż seks. Zdrowie Zoe teraz mnie najbardziej obchodzi. Wiem, myślicie, że jestem ciotą bo przejmuję się jakąś laską. Każdy by się zdziwił, w końcu jestem pieprzonym zabójcą, nie? Och i nie mam w ogóle uczuć! Jestem chujem bez serca. 
Serio? Tak mnie spostrzegacie. Wszyscy mnie osądzają, nawet nie znając. Otóż się mylicie. Mam uczucia i potrafię je okazywać, ale i ukrywać. Większość rzeczy, którymi się inni przejmują - mnie nie obchodzą. Ale nie wszystkie! Co w tym dziwnego, że polubiłem Zoe? Jej się nie da nie lubić. Jest piękna, mądra, wyrozumiała, ma poczucie humoru, seksowna bardzo.. Każdy normalny facet by się nią zainteresował. 



Zoe's POV:

Tak, wiem, jestem głupia. Powinnam wydać Ricka policji i całą resztę. Ale wiecie co? Nie potrafiłam. Narazili mnie na niebezpieczeństwo, a jednocześnie uratowali życie. Ale przecież to był wypadek. Rick nie wiedział, że to akurat ja stałam i podsłuchiwałam. Dla nich to normalne, że bronią siebie i nie chcą aby ktoś usłyszał, jak załatwiają interesy, więc pozbywają się szpiegów. Po części zaczynam ich rozumieć.
A niedawno chciałam pozbyć się Jasona, przecież on mi tak teraz pomaga. Jest ze mną w szpitalu, widać, że się martwi, co jest cholernie słodkie i kochane. Żaden facet się o mnie nigdy nie martwił. Miłe uczucie, wiecie? 
Teraz tylko mogę się modlić, abym nie miała uszkodzonego mózgu.









________________________

Eloszka misie!

Nie spodziewaliście się tego, jak i końcówki z piątego rozdziału, prawda? ;>
I pewnie myśleliście, że Jason jest zimnym chujem? XD


Nie wiem dokładnie, jak długi jest ten rozdział. Mój telefon nie ma ogromnego ekranu i dla mnie wszystko jest całkiem duże. Dlatego nie potrafię określić długości, więc przepraszam, jeżeli jest strasznie krótszy od pozostałych. 

Trochę nudno i nic zbytnio się nie dzieje. Taki monotonny rozdział.

Jak wiecie, jestem na obozie, dużo się dzieje, w nocy piszę rozdziały, gdy jestem wykończona. Potem wcześnie wstajemy, więc ledwo wyrabiam. Mam wszystko zaplanowane praktycznie na każdy rozdział, ale na tym obozie wszystko wyleciało. 

Więc mam pytanie:

1) Wolicie aby przez dwa tygodnie nie było rozdziałów i wolicie czekać aż wrócę z ciekawym i długim rozdziałem.

2) Chcecie co tydzień rozdział, krótki (?) i w zależności od tego jak bardzo jestem zmęczona - nie jestem w stanie przewidzieć jak bardzo monotonne one będą.

Wasz wybór. Nie chcę Was na samym początku zostawiać, ale też nie chcę takich monotonnych rozdziałów, a szczególnie dlatego, że obiecałam, iż będzie się dużo dziać w tym opowiadaniu.

Będę się starać dla Was.

DZIĘKUJĘ ZA 10,357 WYŚWIETLEŃ!


I czemu jest 19 komentarzy?:( Zawsze było po dwadzieścia ileś :(


DODAWAJCIE SIĘ DO OBSERWUJĄCYCH NA SAMYM DOLE!!!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Także, chyba to wszystko :)

Kocham Was x



23 komentarze:

  1. PJERWSZA BICZ
    biedna Zoe lel:(
    w końcu opowiadanie w którym Justin jest gangsterem ale jest kochany <3
    do następnego xx
    @sweetyofbieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Rick, idioto! Rozdział jest świetny czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. biedna Zoe..cudny;)
    @magda_nivaanne

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej jaki on jest slodki omom
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział!
    Kochanie ty jesteś na obozie wiec tam masz odpoczywać i bawic sie dobrze a nie przejmowac sie nami przeciez my poczekamy!
    @TUsia445

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :)
    1 jest dobrym pomysłem :*

    OdpowiedzUsuń
  7. kochaniutka nie przemeczaj sie bo jeszcze sie przepracujesz i co wtedy?! o zgrozo nie chce nawet myslec..........sadze,ze 1 wariant bedzie okej,tak jest serio okej,
    ROZPRACOWALAS MNIE!MADZ RACJE MYSLALAM,ZE JASON JEST ZIMNYM CHUJEM,kurde a tu takie zaskoczenie,moglabys pisac kriminaly lmao
    rozdzial swietny,cudowny,przewspanialy itd
    do nastepnego rozdzialu
    P.S. mniej gadania wiecej lizania Zoe z JasonemXDD tu taki zarcik kosmonaucik
    P.S.2 rozdzial jest calkiem dlugi:33
    do nastepnego kiciusiuuuu

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki Jason kochany! Awww <3 Mój mój mój <3 Rick powinien już dawno oberwać :P Rozdział jest w porządku (chodzi mi o długość) a tak ogólnie to cudowny ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny :* No ale skoro jesteś na obozie i jesteś zmęczona to odpoczywaj, później do nas napiszesz @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  9. głupi rick. serio trzeba być idiota żeby tak zrobić, ale rozśmieszyło mnie to że użył patelni hahahaha. świetny rozdział. czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Jak wszystkie inne. A co do ilości kom, to miże dla tego, że nie poinformowałaś na tt? ;) /@PL_Belieber69

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny, jak dla mnie taka długość odpowiada i właściwie wolałabym, żebyś pisała co tydzień. Jak będzie co dwa tygodnie wiele osób się znudzi samym czekaniem na rozdział i no wiesz.
    Ogólnie to na początku już wiedziałam, że Justin okaże chociaż trochę dobroci w stronę Zo. No i cóż ja mogę powiedzieć więcej jak to, że czekam z niecierpliwością na następny rozdział:) / niashizzle

    OdpowiedzUsuń
  12. :) pieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietny rozdzial,na prawde mi sie podoba,jestem zainteresowana nastepnym rozdzialem. Czekam cierpliwie :) @weronikaklimek4

    OdpowiedzUsuń
  14. Justin był taki uroczy. Według mnie to dodaj następny rozdział jak wrócisz z obozu ciesz się nim a my możemy poczekać<3
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  15. heeej, gdzie nowy rozdział?! :(

    OdpowiedzUsuń
  16. nie moge sie doczekac next! Rick, ty cioto! :>

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Award!
    Więcej informacji: http://guardian-angel-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń